No więc dzisiaj wstałam rano, miałam zjeść jakieś owoce albo warzywka na śniadanie, ale niestety nie miałam czasu i w pośpiechu zjadłam kanapki z serem:/ no ale świat sie nie zawalił, bo potem już nic nie jadłam, wypiłam tylko jednego kubusia. Na obiad jem kalafior i kilka ziemniaków, a niedługo chcę wprowadzić w życie "dietę przodków" opisywaną w Shape. Ciekawe, czy mi się uda:)
Zaczynam od nowa. Przed chwilką zeszłam z wagi. 61 kg przy 165 cm wzrostu. Nie jest najgorzej, ważyłam więcej, ale zrzuciłam 3 kg i utrzymuję obecną wagę. Wyglądam przeciętnie, ale nie czuję się dobrze w tym ciele, jest dla mnie odrobinę za duże. Od dzisiaj będę próbowała schudnąć metodą "małych kroczków". Moim wielkim małym celem będzie na początek zejście poniżej 60 kg. Do tego dążę od teraz, od tej minuty. Znów zacznę ćwiczenia, których ostatnio nie wykonywałam, znowu kupię sobie L-Karnitynę. I tak, jak udało mi się zrzucić tamte 3 kg tak teraz zrzucę kolejne 3 i kolejne i tak dojdę do wymarzonych 54 kg. Mam nadzieję, że mi się uda. Chcę to zrobić nie szybko, ale dokładnie. Data końcowa to początek kolejnych wakacji. Chcę ubrać bikini i nie wstydzić się w nim chodzić. Chodzić w upalne dni w krótkich spódnicach, a nie dżinsach. To narazie na początek:)